poniedziałek, 20 kwietnia 2015

-koholiczka


Trudno polemizować ze słowami Magdaleny Samozwaniec, która powiedziała o dobrych książkach, że są jak alkohol- też idą do głowy. 


Książki towarzyszyły mi od zawsze. Jako dziecko przeglądałam bajeczki z serii "Poczytaj mi mamo", a gdy nauczyłam się czytać, najchętniej sięgałam po baśnie Andersena. Obowiązek czytania lektur długo był dla mnie przyjemnością. Dopiero w szkole średniej zaczęłam kręcić nosem i bywało, że na lekcji polskiego zajmowałam się lekturą zupełnie inną, niż ta, która była przedmiotem zajęć. I tak Mickiewiczowskie "Dziady" cz.III z radością (sic!) porzucałam dla np. Flauberta, czy Stendhala. (Z perspektywy czasu nie wiem, nie umiem wyjaśnić, jak to "Dziady" mogły mnie nie interesować.)Na studiach czytałam takie książki, o jakich się mi nigdy wcześniej nie śniło. W trakcie pisania pracy magisterskiej zgłębiałam się w teorie literatury XX wieku, czytałam o feminizmie, gender (obecnie znienawidzonym), queer... Ach to były czasy kiedy zwoje w moim mózgu skręcały się coraz ciaśniej i ciaśniej ;) 
Gdy pracowałam w szkole podstawowej i gimnazjum znowu powróciłam na łono szkolnych lektur, ale "stojąc po drugiej stronie barykady", patrzyłam na nie z innej perspektywy. Pamiętam też, że wtedy co miesiąc wydawałam zaczną część wypłaty na książki. Głównie były to publikacje Gretkowskiej, Pilcha, Vargasa Llossy. Zatrudnienie w Empiku wpłynęło baaaardzo korzystnie na moją prywatną biblioteczkę, wówczas moje zbiory znacznie się poszerzyły, głównie o wszelkiej maści słowniki, z czego jestem rada do dziś. Jedynie okres zatrudnienia w instytucji finansowej rozpoczął u mnie proces odmóżdżania. Ale w sukurs pospieszyły mi studia podyplomowe z doradztwa zawodowego (a w planach były wtedy także i studia z wiedzy o kulturze) i przeprowadzka do Cieszyna (sic!). Uważam, że dopiero wtedy otworzyły mi się oczy i stałam się świadomym czytelnikiem. Czy to późno? Nie wiem. Każdy ma swój czas. 
Wtedy to trafiłam na swoją osobistą biblię, czyli "7 nawyków skutecznego działania" Coveya. Czas projektów unijnych, częste zmiany otoczenia, kontakty z różnymi grupami wiekowymi wymuszały na mnie ciągły rozwój osobisty, ustawiczne zaglądanie w siebie i uzupełnianie braków. W tym czasie bliskie także stały mi się biografie oraz książki historyczne! Co na studiach było dla mnie wybitnie nieprzystępne... Może trzeba do pewnych rzeczy dorosnąć. 
Szkolenie z narzędzi coachingowych i samo doświadczenie coachingu było bardzo inspirujące. Minął rok, a głód wiedzy pozostał i mam nadzieję, że długo pozostanie nienasycony. Otwarcie własnej firmy, bazowanie na zasobach osobistych i pójście za potrzebą rynku skierowało mnie w stronę marketingu i social media. 
To moja droga przez książkowy silva rerum... Mam nadzieję, że moje potrzeby, które są moim przewodnikiem, zawiodą mnie jeszcze w wiele lekturowych zaułków.
A jaka jest Twoja książkowa historia?

czwartek, 16 kwietnia 2015

inna sowa pisze wiersze


światłoczuli ludzie
dźwigają na ramionach niebo
ich głowy zdobi
korona wypalonych gwiazd
które wbijają się w skórę
w myślach sieją
żar wszechświata

światłoczuli ludzie
są perłowo- przezroczyści
noce karmią ich złudzeniami

światłoczuli ludzie
zaglądają księżycowi
w oczodoły kraterów
i zastygają 
słuchając psów szczekania
znanego jak własna kieszeń

światłoczuli ludzie
ciągle się spieszą
zmaterializować myśli
a one uciekają w przestrzeń

wciąż spadają na głowy innym ludziom

(autor: Sylwia Pawłowska)

czwartek, 9 kwietnia 2015

śpisz?

Budzisz się codziennie od kilkunastu lat, może kilkudziesięciu. Po przebudzeniu widzisz swój pokój, swoje rzeczy, a może spogląda na Ciebie rozespany mąż, żona, dziecko. Może wokół Ciebie są porozrzucane na podłodze ubrania, a może masz wszystko równiutko poukładane. Może wleczesz się każdego ranka do łazienki i smutnym wzrokiem patrzysz do lustra na poszarzałą twarz, a może dziarskim krokiem zasuwasz do kuchni, gdzie czeka na Ciebie pyszna kawa w ulubionym kubku. Dla aktu otwierania oczu tak naprawdę nie ma to znaczenia. Możesz nie reagować na budzik, możesz myśleć "kołdra nie pyta, kołdra rozumie", możesz wylegiwać się do południa, ale i tak w końcu otworzysz oczy. Każdego ranka otwierasz się fizycznie na nowy dzień. Pozwalasz dochodzić bodźcom do Ciebie. Świadomie przyjmujesz pocałunek i przytulenie. Być może świadomie wystawiasz się na krzyk lub niechęć. Zapach świeżego pieczywa przyjemnie głaszcze Cię po nosie. We krwi tańczą endorfiny. Nie? Aaa masz znowu pełen zlew brudnych naczyń albo znowu jesteś ignorowany. Czujesz jak na początku dnia uchodzi z Ciebie życie.
Nie znam przebiegu Twojego poranka. Sam wiesz najlepiej jak on wygląda. Jestem pewna tylko tego, że budzi się Twoje ciało. 

Co budzi Twoją duszę i Twoje serce? Wiesz? Jest wieczór... Obudziłeś się w ogóle dzisiaj?