piątek, 24 października 2014

młodości! dodaj mi skrzydła!

Ostatnio dużo pracuję z młodzieżą. Prowadzę zajęcia z gimnazjalistami, licealistami. Od dwóch tygodni pracuję z absolwentami szkół ponadgimnazjalnych i szkół wyższych. Od dwóch tygodni zachodzę w głowę, dlaczego szkoła nie odpowiada na potrzeby edukacyjne uczniów. Miesza się we mnie wiele emocji i stanów. Rozczarowanie, chęć niesienia pomocy, zszokowanie, zaskoczenie i oburzenie.
Co rusz spotykam młodych ludzi, którzy zmagają się z zaniżonym poczuciem własnej wartości, którzy robią podstawowe błędy w komunikacji i nieświadomie obniżają swój autorytet, którzy zastanawiają się nad własnymi definicjami takich pojęć, jak choćby sukces, czy porażka. Zastanawiają się jakie mają zdolności, co potrafią. I najgorsze jest w tym wszystkim to, że sprawia im to ogromne trudności. W domu rzadko dorośli poruszają te tematy, młodzi nie są chwaleni, czy doceniani. Dopiero bardzo dobra ocena jest bodźcem dla rodzica, by połasił się na pochwałę osiągnięcia dziecka. Dla mnie to smutne, że tak bardzo rzadko chwali się ludzi za postawy, za wyznawane wartości, za cechy charakteru, a nawet za chęci do działania. 
Nie tylko dzieci potrzebują troski. Młodzież szkolna potrzebuje szczególnej uwagi i wsparcia w budowaniu siebie, własnego autentycznego "ja". Młodzież potrzebuje dialogu. Cierpliwych rozmów, empatycznych słuchaczy. Nie potrzebuje zadufanych mentorów, którzy uważają, że truizmy są zrozumiałe dla wszystkich. Jak wcześniej wspominałam, do wiedzy trzeba dojrzeć. By jabłoń wydała obfity plon potrzeba jej troskliwego sadownika, który będzie jej doglądał, chronił przed szkodnikami. Tak samo młody człowiek, by z podniesionym czołem przejść przez wszelkie zawirowania życiowe, potrzebuje nauczyciela, który nie będzie się ograniczał do suchej wiedzy. Potrzebuje opiekuna, który pokaże mu wiele możliwości, który otworzy mu oczy na siłę, jaka drzemie ukryta gdzieś w środku, którzy uświadomi go, że każdy ma swoje magiczne zasoby, na których może zbudować ciekawe, pełne inspirujących doświadczeń życie.
Nie upieram się, że ma to być akurat doradca zawodowy. Niech to będzie matematyk, polonista, geograf, pedagog. Z nadzieją oczekuję czasu, kiedy będę mogła pracować w szkole z młodzieżą. Nie tak jak teraz, na czas projektu. Ale na stałe. Póki co, młodość dodaje mi skrzydeł. I mam nadzieję, że będzie tak zawsze. 
fot. archiwum prywatne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz